23 marca 2014 | 00:06
Więcej informacji na temat WYBRZEŻE bez punktów w Malborku
znajdą Państwo w poniższej wiadomości.
Sobotni mecz z liderem pierwszoligowej tabeli – Wybrzeżem malborscy szczypiorniści zaczęli w sposób niemal fantastyczny, niczym z wymarzonego snu. Po czerech bramkach zdobytych kolejno przez Cielątkowskiego, Suwisza, Cieślaka i Perwenisa, po sześciu minutach gry podopieczni Igora Stankiewicza prowadzili 4:0. Początek był więc przez nikogo nieoczekiwany. Kolejne dwie bramki zdobyli goście i zaczęli „gonić” wynik. Ta pogoń dała taki efekt, że w 20 minucie oba zespoły miały na koncie po 9 celnych trafień. Zażądana w tym momencie przez Igora Stankiewicza przerwa techniczna przyniosła klejny fantastyczny skutek. Dzięki skorygowanemu systemowi obrony, bardzo dobrym interwencjom Grzegorza Sibigi w bramce, bardzo odrze rozgrywanym kontrom oraz wysokiej skuteczności strzeleckiej do końca pierwszej połowy gdański bramkarz ośmiokrotnie wyjmował piłkę z siatki. Grzegorz Sibga natomiast kapitulował zaledwie dwa razy.
Pierwsza połowa zakończyła się więc sześciobramkowym prowadzeniem zespołu spod znaku Polskiego Cukru.
Pierwszy kwadrans drugiej części meczu upłynął pod znakiem systematycznego powiększania bramkowej przewagi malborczyków. Najpierw w 41 , a nastęnie w 44 minucie przewaga ta wynosiła aż siedem bramek (odpowiednio 21:14 i 23:16).
Od 45 minuty podopieczni Daniela Waszkiewicza i Damiana Wleklaka, rozpoczęli skuteczną „pogoń za wynikiem” zdobywając cztery bramki z rzędu. Na tablicy w 49 minucie widniał więc rezultat 23:20, co było zapowiedzią coraz większych emocji oraz twardej i męskiej walki .
Nasi grali na tyle skutecznie w obronie, że nie stracili żadnej bramki nawet w okresie podwójnego osłabienia, kiedy to kary jednocześnie „odsiadywali” Cieślak i Hanis.
W 53 minucie spotkania Rakowski uzyskał dla gdańszczan kontaktową bramkę, na którą skutecznym rzutem z karnego, bezpośrednio po powrocie na parkiet odpowiedział Cieślak. Kilkanaście sekund później Wybrzeże ponownie zbliżyło się na jedno trafienie, ale po bramkach Suwisza i Cieślaka nasi zawodnicy „odskoczyli” na trzy trafienia i było 26:23.
W ostatnich dwóch minutach goście dwukrotnie zdołali pokonać Radka Kądzielę a Łukasz Cieślak nie wykorzystał rzutu karnego. 20 sekund przed końcowa syreną, kiedy przy piłce byli nas8i zawodnicy, na tablicy widniał rezultat 26:25 i trener Stankiewicz poprosił o przerwę techniczną, żeby po raz ostatni w tym meczu wydać swoim podopiecznym stosowne instrukcje. Po wznoiwieniu gry nasi nie ustrzegli się jednak błędu i siedem sekund przed końcową syreną stracili piłkę na rzecz gości. Równo z końcowa syreną widownia ucichła niemal całkowicie. Większość zasiadających na trybunach kibiców, a i zawodnicy obu zespołów byli niemal pewni, że dla Wybrzeża po raz drugi a POLSKIEMU po raz trzeci podzieli się punkyami. Po chwili jednak ręce w geście ogromnej radości z racji odniesionego zwycięstwa unieśli szczypiorniści malborscy.
Rzucona przez Suleja piłka nie zdążyła przekroczyć linii bramkowej przed upływem regulaminowego czasu gry.
Punkty zostały więc w Malborku, a lider tabeli po raz pierwszy w tym sezonie zszedł z parkietu pokonany.
Zespoły grały w składach:
POLSKI CUKIER-POMEZANIA: Sibiga, R.Kądziela - Cieślak 7, Suwisz 6, Baraniak 4, Boneczko 3, Perwenis 2, Babicki 2, Cielątkowski 1, Walasek 1 oraz Czarnecki, Lipiński, Derdzikowski, Miedziński, Hanis.
Kary: 16 min. Karne: 3/5.
WYBRZEŻE: Sokołowski, Chmieliński - Rakowski 7, Kondratiuk 4, Sulej 3, Abram 3, Kornecki 3, Jasowicz 2, Żak 2, Nilsson 1 oraz Prymlewicz, Wiak.
Kary: 6 min.
Karne: 4/4.
Do sobotnich wydarzeń na malborskim parkiecie jescze wrócimy.
t.g