13 lutego 2016 | 23:36
Więcej informacji na temat Punkty pojechały do Kalisza
znajdą Państwo w poniższej wiadomości.
PORAŻKA w MARNYM STYLU
Przed malborską inauguracją rewanżowej rundy rozgrywek sezonu 2015/2016 i po korzystnym wyniku wywalczonym w I kolejce wiosny w Świdnicy, nawet największy „handballowy pesymista” nie wymyślił by takiego scenariusza z jakim mieliśmy do czynienia w sobotni wieczór podczas konfrontacji z zespołem MKS-u Kalisz. Po ogólnie słabym występie a szczególnie po pierwszej połowie sobotniego meczu nawet wygranie drugiej jego części nie pozwoliło na to, żeby punkty zostały w Malborku. Podopieczni Igora Stankiewicza po bodaj najsłabszym meczu od początku bieżącego sezonu ulegli kaliszanom różnicą siedmiu trafień.
Początek meczu był wyjątkowo zaskakujący nie tylko dla zasiadających na trybunie widzów, ale i dla malborskich zawodników. Wprawdzie po dwóch minutach gry na tablicy widniał rezultat 1:1 to w kolejnych dziesięciu minutach, przy wyjątkowo nie radzącej sobie z szybko i kombinacyjnie grającymi rywalami malborskiej defensywie bramki zdobywali tylko goście. W dwunastej minucie goście mieli na koncie osiem trafień, nasi szczypiorniści natomiast zaledwie jedno i nie wykorzystany przez Dawidowskiego rzut karny. Pozostałe rzuty naszych zawodników albo mijały bramkę, albo trafiały w słupki lub tez stawały się łupem kaliskiego bramkarza. Drugą bramkę dla malborczyków zdobył pod koniec dwunastej minuty Leszek Michałów. Do końca pierwszej połowy nasi zawodnicy nie zdołali już zewrzeć swoich szyków obronnych i w znaczący sposób poprawić skuteczności w ataku. Do końca pierwsze połowy zdobyli wprawdzie jeszcze sześć bramek na które kaliszanie odpowiedzieli dziesięcioma. Ponadto nasi zawodnicy popełnili wiele błędów własnych jak niedokładne i niecelne podania, niczym nie wytłumaczone straty piłki na rzecz rywali, którzy skrzętnie wykorzystywali każdą okazję do podwyzszenia swojego prowadzenia.
Na przerwę zespoły schodziły przy rezultacie 8 : 18.
Ostra i stanowcza musiała być w szatni rozmowa trenera Igora Stankiewicza z zawodnikami. Na drugą część spotkania wyszedł ten sam personalnie ale inny mentalnie zespół. Zawodnikom musiały dobrze utkwić w pamięci trenerskie uwagi i zalecenia udzielone w przerwie. Po wyeliminowaniu wielu (chociaz nie wszystkich) błędów w defensywie, lepszej organizacji gry w ofensywie do pięćdziesiątej pierwszej minuty meczu nasi zawodnicy prowadzili grę na zasadzie „bramka za bramkę”. Wynik natomiast kształtował się na poziomie dziesięciu, jedenastu a chwilami nawet dwunastu bramek.
W ostatnich dziewięciu minutach – szkoda, że tak późno - nasi zawodnicy pokazali, że potrafią grać w sposób dobrze zorganizowany a co najważniejsze skutecznie zarówno w obronie jak i w ataku.
Do syreny końcowej nasi zawodnicy zdobyli siedem bramek tracąc tylko dwie.
Ostatecznie goście odnieśli zwycięstwo różnicą siedmiu trafień, a dzięki zdobytym punktom zepchnęli malborczyków na siódmą pozycję w ligowej tabeli.
POLSKI CUKIER-POMEZANIA - MKS Kalisz
27 : 34 (8:18)
Polski Cukier-Pomezania: Kądziela, Kochański – Nawrocki – 7 bramek , Wiak – 6 , Boneczko – 4 , Michałów – 4 , Dawidowski – 2 , Dobosz – 2 , Gryz – 1 , Nowaliński – 1 oraz Cielątkowski ;
Rzuty karne 1 / 3 ; Kary 12 minut (Gryz, Nowaliński – po 4 minuty, Nawrocki , Wiak – p;o 2 minuty;
MKS Kalisz: Jarosz , Potocki – Bałwas – 7 bramek , Czerwiński – 5 , Książek – 4 , Galewski – 4 , Sieg – 3 , Gomółka – 3 , Adamski – 3 ; Drej – 2 , Kobusiński – 1 , Misiejuk – 1 , M. Nowakowski – 1 oraz Nieradko.
Rzuty karne 2 / 2 ; Kary – 18 minut (Kobusiński – 4 minuty, Sieg, Drej, Misiejuk, Czerwiński, Książek i Galewski – po 2 minuty ; Bałwas – czerwona kartka).
Przebieg meczu (wycinek z protokołu):
Po meczu powiedzieli:
Paweł RUSEK - trener MKS Kalisz:
Igor Stankiewicz: