27 lutego 2016 | 22:58
Więcej informacji na temat WYBRZEŻE STRACIŁO PUNKT w MALBORKU
znajdą Państwo w poniższej wiadomości.
FAWORYT NIE WYGRAŁ …
...ale i POLSKI CUKIER NIE PRZEGRAŁ
Na długo przed meczem wiadomo było, że w meczu z pretendentem do awansu – wiceliderem tabeli niekwestionowanym faworytem, czyli gdańskim Wybrzeżem zdobycie jakichkolwiek punktów będzie niezwykle trudnym zadaniem. Wynik natomiast jakim zakończyła się sobotnia konfrontacja malborskich szczypiornistów z gdańszczanami nieoficjalnie „brało by się w ciemno”. Mecz natomiast, a właściwie jego przebieg pokazał, że gdyby nie przysłowiowe „białe rękawiczki” Panów z gwizdkami, komplet punktów mógł zostać w Malborku.
Pierwszą bramkę w meczu zdobyli gdańszczanie w drugiej minucie meczu ale po kolejnych dwóch minutach na prowadzenie – jak się później okazało jedyne w tym meczu – wyszli podopieczni Igora Stankiewicza. Nie na wiele się to zdało, bo trzy kolejne bramki zdobyli goście i w ósmej minucie prowadzili różnicą trzech trafień. Kolejne dwia trafienia były udziałem malborczyków(Nawrocki i Nowaliński). W jedenastej minucie rzut karny Kondratiuka obronił Kądziela a kilkanaście sekund później do remisu po 6 doprowadził Mateusz Wiak. Zapowiadały się więc ogromne emocje. Tak też i było, ale na straży „bezpiecznego wyniku” dla gości coraz częściej stawali arbitrzy: a to nieodgwizdane kroki gdańszczanina, a to zaledwie dwie minuty kary za perfidne podstawienie nogi Cielątkowskiemu przez Kondratiuka bądź też zatrzymywanie gry po „wydumanych” faulach malborczyków w ataku. Goście więc w 21 minucie uzyskali trzybramkowe prowadzenie, które utrzymali do syreny kończącej pierwszą połowę.
Po przerwie i zdecydowanej rozmowie w malborskiej szatni podopieczni Igora Stankiewicza zaczęli grać szczelniej w obronie i dokładniej w ataku, ale psychoza wytworzona przed przerwą i obawa o trafne decyzje arbitrów paraliżowała ich poczynania. Sytuację tą skrzętnie wykorzystali podopieczni Damiana Wleklaka i Marcina Lijewskiego. W 47 minucie meczu prowadzili różnicą sześciu a dwie minuty później nawet siedmiu trafień.
Wydawać by się mogło, że przy klasie i sportowej wartości pretendenta do awansu strata siedmiu bramek jest nie do odrobienia. Okazało się jednak, że „nie taki diabeł straszny”.
Malborczycy wzięli sobie bardzo do serca uwagi, jakie trener przekazał im w ostatniej regulaminowej przerwie którą wykorzystał w połowie 47 minuty, zwarli szyki obronne, wykorzystali wszystkie swoje atuty w ofensywie i do końcowej syreny zdobyli osiem bramek, na które gdańszczanie byli w stanie odpowiedzieć tylko dwoma celnymi trafieniami. Ostatnią bramkę meczu – ustalającą końcowy rezultat na remis po 27 zdobył Szymon Nowaliński. Dodać też trzeba, że po wznowieniu gry przez gdańszczan, piłkę przejęli nasi szczypiorniści i stworzyła się szansa na zdobycie trafienia dającego zwycięstwo malborczykom. Sędziowskie gwizdki przerwały jednak ich akcję a pozostałe do końcowej syreny trzy sekundy nie wystarczyły na pozostawienie w Malborku kompletu punktów.
POLSKI CUKIER-POMEZANIA - WYBRZEŻE Gdańsk
27 : 27 (12:15)
Polski Cukier-Pomezania: Kądziela – M. Wiak – 13 bramek , Sz. Nowaliński – 5 , L. Michałów – 3 , K. Nawrocki 2 , Ł. Cielątkowski – 1 , M. Gryz – 1 , M. Dawidowski – 1 , M. Boneczko – 1 oraz D. Dobosz i T. Maluchnik ;
Rzuty karne: 5 / 5 ; Kary: 8 minut (Gryz, Dawidowski, Michałów i Nowaliński – po 2 minuty)
Wybrzeże Gdańsk: Plaszczak, Chmieliński, Sokołowski – Papaj – 6 bramek, Bednarek – 5 , Rogulski – 3 , Prymlewicz – 3 , Skrzypczak – 3 , Ćwikliński – 2 , Sulej – 2 , Kondratiuk – 2 , Abram – 1 oraz Dworaczek ;
Rzuty karne: 1 / 4 ; Kary: 10 minut (Skrzypczak 4 minuty , Ćwikliński, Bednarek i Rogulski – po 2 minuty).
Przebieg meczu ( wycinek z protokołu meczowego):
Niebawem "dorzucę fotogalerię i pomeczowe wypowiedzi trenerów.